Roboty przy owocach cz. 1

Przede wszystkim, żeby mieć owoce, nie dosyć żeby drzewa zakwitły, trzeba żeby zawiązały. A zawiążą wtedy, jeżeli podczas kwitnienia nie będą padały duże deszcze, ale na to nie poradzimy, tak samo jak i na mgły, dłużej trwające w pobliżu jezior, rzek i innych zbiorników wody, .bardzo szkodzą na kwiat poranne przymrozki majowe, kiedy zwykle drzewa owocowe kwitną, zwłaszcza na trzech Świętych (12, 13, 14 maja), na które czułe są nawet pąki kwiatowe (a w nich zawiązki) jabłoni. Od tych przymrozków, o ile nie trwają przez wiele dni i nie są zbyt silne, można obronić zarówno kwiaty drzew owocowych, jak i czułe na nie ziemniaki (nać), fasolę świeżo wzeszłą, kwitnące żyto, grykę i inne. Może to robić i każdy pojedynczy gospodarz u siebie, ale lepiej, gdy to urządzi cała wieś.

Mianowicie w tej niebezpiecznej porze, układa się na granicy wsi, od północy i wschodu, co 20 — 30 m. kupki suchych gałęzi, wiórów, trocin, suchego torfu i słomy. Jeżeli noc jest jasna i chłodna, przed świtem zapala się te kupki, a gdy się rozpalą płomieniem, przysypuje się trochę ziemią, tak żeby się tliły, ale nie gasły. Chodzi o to, żeby wydzielało się z nich dużo dymu, z którego utworzy się niby chmura nad całą wsią i jej polami i sadami. Ciepło wtedy nie ucieka w przestrzeń, a rośliny i kwiaty drzew owocowych nie pomarzną. Te ogniska należy podtrzymywać aż do godziny 8 rano.