Róże cz. 3

O ile jednak śnieg okryje krzaki, zabezpieczy je od zmarznięcia. Na wiosnę, gdy tylko ziemia rozmarznie, odkrywamy róże ostrożnie. Po kilku dniach wyjmiemy kulki, a gdy się krzaki trochę wyprostują, potniemy je. Cięcie polega na tym, żeby krzaki prześwietlić i pozostawić na nich tylko silne gałązki, dobrze kwitnąć mogące. Rozpatrzywszy się tedy należycie, wytniemy wszystkie gałązki cienkie i słabo z ziemi wychodzące. Wytniemy też gałęzie okryte krótkimi gałązkami bocznymi, bo te słabo kwitną. Pozostanie na krzaku kilka gładkich, silnych gałązek, dobrze rozłożonych, tak, że słońce będzie miało dostęp do nich.

Te właśnie gałązki trzeba skrócić, żeby dały silne pędy, na których ukażą się obficie kwiaty. Stosownie do ich siły i długości, przycinamy słabsze na 3 oka, a silniejsze na 4—5, aż do 10 nawet oczek.

Róże płaczące i pnące się, cięcia nie lubią. Wycina się więc na nich tylko gałązki słabe przy ziemi, mocne pozostawiając i te skraca się tylko trochę na wierzchołkach. Gałązki nadłamane lub zepsute, trzeba też usunąć.

Róże powtarzające przycina się jeszcze raz, skoro tylko przekwitną. Pędy ich skracamy o trzecią część mniej więcej, po czym wydadzą z części pozostałej nowe pędy silne, dające zwykle kwiaty pod jesień.