Zwalczanie szkodników cz. 1

W zaniedbanym sadzie kora na pniu i gałęziach porośnięta jest zwykle liszajami, a w wilgotnych miejscach mchami. Liście na wiosnę często są objedzone przez liszki, a owoce są przeważnie robaczywe i poplamione. To wszystko jest robota szkodników zwierzęcych, głównie liszek motyli i chrząszczyków (lub i samych chrząszczy) oraz grzybków pasożytnych. Chcąc mieć zdrowe drzewa i owoce, trzeba z tymi szkodnikami walczyć. Walka ta wymaga świadomości, jak ją należy prowadzić, pieniędzy na zakup środków zwalczania i dość kosztownych przyrządów do skrapiania drzew cieczami, od których szkodniki giną. Żeby małorolni mogli sami tę walkę dobrze prowadzić, to było by pożądane. Ale jeżeli ona ma dać dobre wyniki, musi być prowadzona stale, umiejętnie i przez wszystkich właścicieli sadów. Robi się starania o to, żeby te zabiegi wykonywali w całym kraju ludzie umiejący to zrobić, objeżdżający sady po wsiach i skrapiający drzewa odpowiednimi płynami owado i grzybobójczymi, za zwrotem kosztów tej roboty.

Takie oddziały walczące mają być pod nadzorem stacji ochrony roślin i przez nie wysyłane. Robi się to już w różnych krajach, ale jeszcze nie u nas. Nie możemy tu szczegółowo wskazywać, jak się te różne szkodniki zwalcza, podamy więc tylko to, co łatwiej może mały rolnik sam wykonać, żeby się od nich choć w pewnej części obronić. Więc: 1) korę na pniu i konarach trzeba przed zimą pobielić wapnem z dodaniem do mleka wapiennego (zrobionego jak do bielenia izb) gnojówki.