Nawożenie gleby powietrzem cz. 1

Niejeden, przeczytawszy tytuł niniejszej gawędy wzruszy ramionami i z niedowierzaniem pomyśli o autorze, który daje tak dziwną radę, jak możliwość nawożenia powietrzem.

Od czasów Pana Twardowskiego nikt z piasku bicza nie ukręcił, a i za jego czasów stało się to ponoć jedynie za sprawą czarcich mocy.

A jednak, jak się przekonamy, ani rada w tytule podana nie jest dziwną, ani też do wprowadzenia jej w czyn nie potrzeba uciekać się do krwią pisanych, przedajnych cyrografów.

Powietrze to skarbnica, tylko nie każdy chce, nie każdy umie ze skarbnicy tej korzystać.

I jakież to skarby, przydatne dla uprawy, kryje w sobie powietrze?

Chcąc na to pytanie otrzymać odpowiedź, przypomnijmy sobie, z czego powietrze się składa? Składa się ono, jak wiadomo, z mieszaniny różnych gazów, z których, obok pary wodnej, najważniejszymi są; gaz węglowy, azot i tlen.

Gazu węglowego znajduje się w powietrzu bardzo niewiele, gdyż zaledwie około 3/1000 to znaczy, że każde, dajmy na to, 1000 litrów powietrza zawiera około 3 litrów gazu węglowego. A jednak ta niewielka ilość jest źródłem dobrobytu tak ogrodnika, jak rolnika. Ten właśnie gaz, przy pomocy rośliny, przerabiają oni na cenne produkty swej pracy.